W miniony czwartek (7.09.) my (uczniowie klas II, IIIA i IIIB) wybraliśmy się wraz z opiekunami na wycieczkę historyczną po gdańskiej Starówce.
Pomimo deszczowej aury nastroje były wyśmienite. Już w autokarze nasz energiczny Pan Przewodnik opowiadał o historii okolicy. Dowiedzieliśmy się że niegdyś wielkie Jezioro Jasień było rezerwuarem wody pitnej dla miasta, jak i z czego zbudowano rurociąg o długości 12 km by tę wodę doprowadzać i czemu nie można było pić wody ze studni w mieście.

Gdańska Starówka przywitała nas deszczowo. Nie zrażeni pogodą rozpoczęliśmy spacer Rybackim Pobrzeżem słuchając o genezie nazwy zarówno tego miejsca, jak i całego miasta. Nasz przewodnik co rusz raczył nas datami i nazwami. Wiemy już czemu Hotel Królewski jest Królewski, czemu Długie Pobrzeże jest Długie.

Dotarliśmy po chwili do pierwszego przystanku na naszej trasie – Żurawia. Pan Przewodnik ciekawie opowiadał o szczegółach technicznych budowli i jego burzliwej historii. Teraz wiemy już czemu Gdańsk był takim wielkim i bogatym miastem!

Kolejnym przystankiem był stary dom Rajców Miejskich, gdzie dowiedzieliśmy się jak odbywały się sądy, jakie były kary i typowe przestępstwa w bogatym portowym mieście. Wkroczyliśmy na ulicę Mariacką, gdzie zachwyciły nas kamienne rzygacze i niecodzienne przedproża, o których z detalami opowiedział nam Pan Przewodnik. Chwilę później dotarliśmy do Kościoła Mariackiego. Wybiła 12:00 i mogliśmy podziwiać Teatr Figur w wielkim zegarze kościelnym. Wielkie wrażenie wywarło na nas wdrapywanie się po 409 schodach na słynną wieżę. Ale warto było! Widok miasta z wysokości 82 metrów to jest coś!!! Po zejściu na dół posłuchaliśmy legendy o zemście ślepego zegarmistrza, zwiedziliśmy cały kościół i udaliśmy się w dalszą drogę.

Wyszliśmy na Długi Targ. Zjedliśmy śniadanie w szykownej Piekarni Pellowskich i wysłuchaliśmy historii związanych z Dworem Artusa, Neptunem i Zieloną Bramą. Truchtając ulicą Lawendową (która niegdyś nie pachniała najlepiej…) dotarliśmy do Manufaktury Ciuciu!

Kto nigdy tam nie był nie wie co stracił! Pan Cukiernik odsłonił nam sekrety ręcznej produkcji cukierków malinowych. Spróbowaliśmy świeżych, jeszcze ciepłych cukierków i były przepyszne! Jeszcze szybkie słodkie zakupy i nasz niezawodny przewodnik zaprowadził nas na obiad! Zjedliśmy go w eleganckiej jadłodajni, łowiąc zdumione spojrzenia innych klientów. Po posiłku autokar zawiózł nas do ostatniego przystanku – Luppi’s World!

Tutaj mieliśmy 90 minut wspaniałej zabawy! Zjeżdżalnie, tory przeszkód, kąpiele w basenach z piłkami, jazda na samochodzikach i mnóstwo, mnóstwo innych atrakcji!
Wybawieni i trochę zmęczeni wracaliśmy do naszej Społecznej Jedynki. Po drodze dowiedzieliśmy się skąd Sopot wziął swoją nazwę. Po wysłuchaniu legendy o chłopcu, który bardzo chciał zobaczyć króla dojechaliśmy na miejsce. Tu czekali na nas stęsknieni rodzice.

To była bez wątpienia udana wyprawa! Mimo słabej pogody i kilometrach w małych nóżkach wszyscy byli zadowoleni!